173 Obserwatorzy
3 Obserwuję
naya

naya

Morska przygoda...

Marcin Mortka - polski pisarz urodzony w Poznaniu w 1976 roku.  Jego twórczość to głównie powieści o tematyce fantastyczno-historycznej. Ukończył skandynawistykę, co można dostrzec w niektórych pisanych przez niego książkach. Obecnie jest również nauczycielem, tłumaczem i lektorem języka angielskiego. Jego debiutanckie dzieło to „Ostatnia saga” wydana w 2003 roku.  Do dość popularnych serii autorstwa M. Mortki można zaliczyć „Ragnarok 1940” oraz „Miecz i kwiaty”.

Ach… Nie ma to jak dowodzenie korsarską fregatą, przemierzanie karaibskich wód pod angielską banderą, rozpoczynanie poranków od nieproszonych wizyt poruczników w kajucie i wysłuchiwanie ich przekonań o twojej niedyspozycji psychicznej. Każde wyjście na mostek pewnym krokiem z odrobiną nonszalancji, spoglądanie na swoją wierną załogę wydawać by się mogło wprost wymarzoną codziennością. Jednakże cała duma i pewność siebie umyka zaraz po napotkaniu niechętnego wzroku nawigatora. Toteż najlepszym nasuwającym się pomysłem jest zejście pod pokład w poszukiwaniu uspokajającego trunku, czemu o zgrozo towarzyszy ciąg obelżywych uwag papugi. Tam znajdujesz resztę załogi z lekką obawą wpatrzoną w swoje porcje żywnościowe przygotowane przez okrętowego kucharza o skłonnościach kanibalistycznych, tudzież kompanów już zażywających kuracji z butelką „ignis aqua” doktora Polocka…

Tak, pierwszy tom dylogii „Karaibska krucjata: Płonący Union Jack” to przygody Williama O’Connora – dość nierozgarniętego kapitana fregaty „Magdalena”, który na nieszczęście swojej załogi opanował wpadanie w tarapaty wręcz do arcymistrzowskiego poziomu i co rusz umiejętność tą stara się należycie wykorzystywać. Dlatego też z tego właśnie tytułu przyjdzie im się zmierzyć z legendą karaibskiego piractwa, powszechnie uważanym za zmarłego – hrabią de Lanvierre.

„Karaibska krucjata” napisana jest łatwym i przyjemnym językiem. Choć autor swobodnie używa profesjonalnego słownictwa dotyczącego żeglarskiego fachu, książkę czytało mi się bardzo szybko. Porządna dawka humoru zachęcała do śledzenia dalszych wyczynów załogi „Magdaleny”. Całość komponuje się w naprawdę wciągającą i klimatyczną powieść.

Dodatkowo pod koniec  autor przyznaje się do wszelkich nieprawidłowości, których się dopuścił względem historii i geografii. Informuje również, ze podczas pisania książki źródłem inspiracji była seria sesji RPG przeprowadzonych ze swymi przyjaciółmi. Pozostaje tylko domyślać się jak świetnie musieli się bawić, skoro sama książka dostarcza tak dużo rozrywki.

Źródło materiału: http://recenzje-mlodziezowe.blogspot.com/2012/10/karaibska-krucjata-ponacy-union-jack.html